Parafia pw. św. Andrzeja Boboli w Gdyni

Parafia pw. św. Andrzeja Boboli w Gdyni

Kazanie pasyjne, V Niedziela Wielkiego Postu 2020 r.

wielki-post-smallUmiłowani w Chrystusie Panu bracia i siostry,
Jeden z prominentnych polityków – obecnie znajdujący się na politycznej bocznicy – premier Leszek Miller powiedział, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, lecz jak kończy. Te słowa pasują do tego, z którym dziś się spotkamy. Jest nim św. Piotr. Na tle poznanych wcześniej: Judasza, Piłata, Heroda, Kajfasza i faryzeuszów Piotr jawi się jako pozytywna postać – jako wzór postępowania dla chrześcijan. Droga do tego wzoru nie była łatwa. Piotr nie pędził do niej bolidem formuły 1 po gładkim torze wyścigowym. Jego droga wiodła po wybojach. Pomimo tego udało mu się.

Kim jest św. Piotr? To jeden z pierwszych uczniów, którego powołuje Jezus. Był człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. Nie był typem bujającego w obłokach. Świadczy o tym jego zawód. Rybak to ktoś, kto nie może pozwolić sobie na luksus marzycielstwa. Inaczej za pierwszym razem przegrałby z morskim żywiołem. Piotr wraz ze wspólnikami łowił ryby w Jeziorze Galilejskim, nazywanym także Tyberiadzkim. To jezioro ma wiele innych nazw. Co jest charakterystyczne, to jego położenie: 209 m poniżej poziomu morza. Leży więc na terenie, który nazywamy depresją. Jeżeli uwzględnimy wysokie wzgórza je otaczające oraz klimat charakteryzujący się znaczną ciepłotą, to nie może dziwić, że jezioro to nawiedzane jest nagłymi i gwałtownymi burzami. „Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich (Jezus): Przeprawmy się na drugą stronę. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. (…) Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” (Mk 4,35-38).

Piotr, którego wykonywany zawód zmuszał do bycia twardym, był jednocześnie otwartym na to, co nazwiemy sprawami Bożymi. Wprawdzie, kiedy Jezus powołał go razem z bratem Andrzejem, był on przy rybackim rzemiośle, to należał on do grona uczniów człowieka, którego wspominaliśmy przy okazji Heroda – św. Jana Chrzciciela. Bracia nie namyślali się, czy pójść za Jezusem: „Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” – czytamy w ewangelii według św. Mateusza.

Faktycznie Piotr miał na imię Szymon. Imię Piotr otrzymał od Jezusa. Okazją ku temu była rozmowa Jezusa z uczniami pod Cezareą Filipową: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” – pyta Jezus. Apostołowie odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16,13-19). Słowo skała – można użyć innego, bardziej dostojnego, wskazującego na funkcję fundamentu – opoka – po grecku brzmi: petra i gramatycznie ma rodzaj żeński. W zmaskulinizowanej, czyli przekształconej na rodzaj męski, formie brzmi ono Petros. To greckie imię jest odpowiednikiem aramejskiego słowa Kepha, czyli Kefas. Często tak jest z imionami, że występują one w różnych językach w innej formie brzmieniowej, lecz mają to samo znaczenie. Np. grecki Teofil, to łaciński Amadeusz i polski Bogumił. Imiona te znaczą tyle, co miły Bogu, miłowany przez Boga. Na zachodzie od czasu do czasu można spotkać kobiety, które noszą imię Petra.

W słowach: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”, Jezus podkreśla, że Piotr jest tym, który stoi pod Bożym natchnieniem. To nie jego ludzkie przymioty, umiejętności i zdolności, bystrość i spostrzegawczość są decydujące, lecz fakt, że Bóg go wybrał. Później przy różnych okazjach wychodzą na jaw przywary i słabości Piotrowe. Czemu więc on? Myślę, że odpowiedź możemy znaleźć u św. Pawła: „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga” (1 Kor 1,27-29). W słowach tych nie możemy odczytywać zachęty, do tego, by się nie wysilać intelektualnie, lecz stanowią one wezwanie do pokory, do pamiętania o tym, że głoszonego Boga nie można przysłaniać sobą. Jeżeli my spotykamy się przy okazji rozważań wielkopostnych, to nie po to, by politykować – a więc uprawiać mądrość ludzką – lecz by wsłuchiwać się w mądrość Bożą.

Odnosząc się do powołania Piotra i Andrzeja przywołałem słowa: „Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za nim”. W tym stwierdzeniu ujawniona zostaje cecha braci, Piotra – gotowość do szybkiego działania, bez specjalnie długiego zastanawiania się, a może w ogóle bez zastanawiania się. Ten charakter Piotra staje się widoczny przy okazji Ostatniej Wieczerzy. „Jezus rzekł do (Apostołów): Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei. Odpowiedział Mu Piotr: Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię. Jezus mu rzekł: Zaprawdę, powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Na to Piotr: Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie” (Mt 26,31-35). I potem przychodzi zapowiedziany „zimny kubeł” – Piotr rzeczywiście zapiera się swego Mistrza. Jego reakcja była jednak inna niż Judasza. Obaj tak naprawdę uczynili to samo. Gdyby zrobili inaczej, to i tak Jezus by umarł. Ich uczynek nie wpłynął na los Jezusa, lecz na ich własny. Judasz powiesił się, a Piotr gorzko zapłakał.

Bracia i siostry. Czego możemy nauczyć się od św. Piotra? Chciałbym zwrócić uwagę na jedną sprawę, która jest ważna. Pokora. To cecha, którą się obecnie gardzi. Śmierć frajerom – takie i podobne stwierdzenia można usłyszeć. Czym jest pokora? Pokory nie można utożsamiać z miłością do bycia poniżanym – coś takiego jest chorobą, że by nie powiedzieć, że zboczeniem. Pokora, to umiejętność stanięcia w prawdzie o sobie względem Boga, innych ludzi i wreszcie samych siebie. Kiedy Piotr był świadkiem cudownego połowu „…przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. (…). Lecz Jezus rzekł…: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5,8.10). Człowiek, który pokorę traktuje jako „muzealny obiekt”, będzie starał się za wszelką cenę trwać na życiowym podium. Każdy, kto się do tego miejsca zbliży, będzie traktowany, jako rywal, którego należy zniszczyć. I tak prawo dżungli zastąpi prawo miłości. A wystarczy tylko trochę zdjąć nogę z życiowego gazu, nauczyć się grać w życiu drugie skrzypce. Wbrew pozorom można wiele osiągnąć. Że tak być może, posłuchajmy opowiadania pt. Napij się wody św. Wincentego, które zamknie nasze dzisiejsze rozważanie:

„Do św. Wincentego Ferreriusza, hiszpańskiego dominikanina żyjącego na przełomie XIV i XV w., przyszła kiedyś pewna kobieta i poczęła się skarżyć w gorzkich słowach na swego męża. – On jest tak gderliwy i złośliwy, że nie sposób z nim już po prostu dłużej wytrzymać. – Mistrz Wincenty postanowił zatem dać jej środek, który miał sprawić, że do ich domu wróci pokój. – Idź do naszego klasztoru – powiedział Święty – i powiedz furtianowi, żeby ci dał trochę wody z klasztornej studni. A kiedy twój mąż przyjdzie do domu, wypij odrobinę tej wody. Ale trzymaj ją ostrożnie w ustach. Wtedy przeżyjesz cud! Kobieta wiernie wykonała polecenie Świętego. Kiedy mąż przyszedł wieczorem do domu i zaczął dawać upust swemu złemu humorowi i niecierpliwości, żona szybko sięgnęła po cudowną wodę, zacisnęła wargi, aby nie uronić kropli z ust. I rzeczywiście! Wkrótce mąż zamilknął. Burza tego wieczoru minęła nad wyraz szybko. Jeszcze kilka razy kobieta użyła tajemniczego środka: zawsze z tym samym cudownym skutkiem. Mąż od tej pory był jak odmieniony. Obsypywał ją znów słowami pełnymi miłości, a nawet wychwalał jej łagodność i cierpliwość. Uszczęśliwiona kobieta pospieszyła do Świętego i poinformowała go o cudownym działaniu lekarstwa. – Woda z klasztornej furty, którą kazałem ci dać, kochana córko – powiedział z uśmiechem Wincenty – nie sprawiła żadnego cudu. Zawdzięczasz go milczeniu. Wcześniej swoimi odpowiedziami doprowadzałaś męża do pasji: twoje milczenie go wyciszyło. Jeszcze dziś w Hiszpanii istnieje przysłowie: „Napij się wody św. Wincentego!” (P. Lefevre, Jak zmienić swe życie? Wielkie prawdy w 100 małych opowiadaniach, Poznań 1994, s. 52-53).

Myślę, że każdy z nas – i mąż, i żona – wszyscy, którzy tu jesteśmy, powinniśmy spróbować tej wody. Amen.

Autor: ks. Adam Romejko

Wszystkie kazania pasyjne
I Niedziela Wielkiego Postu (01.03.2020 r.) – PRZEJDŹ
II Niedziela Wielkiego Postu (08.03.2020 r.) – PRZEJDŹ
III Niedziela Wielkiego Postu (15.03.2020 r.) – PRZEJDŹ
IV Niedziela Wielkiego Postu (22.03.2020 r.) – PRZEJDŹ
V Niedziela Wielkiego Postu (29.03.2020 r.) – PRZEJDŹ
Niedziela Palmowa (05.04.2020 r.) – PRZEJDŹ